Dzisiaj coś z zupełnie innej beczki: dostałem od Vicka z http://www.przygodomania.pl/ propozycję udzielenia wywiadu o grach komputerowych, które tworzyłem. Przy okazji opowiedziałem o początkach w AidemMedia, współpracy z Egmontem i Playwayem. Zapraszam do wysłuchania pierwszej części:
Wspomniałem o kółku informatycznym w podstawówce i automatach w salonach gier. Nie może zatem zabraknąć fenomenu, jakim na przełomie lat 80-tych i 90-tych była typowa arcadowa bijatyka Golden Axe. Gry na automatach miały prosty patent: szedłeś i naparzałeś kolejnych, coraz silniejszych i bardziej przekombinowanych przeciwników, aż skończyły ci się życia i musiałeś wrzucić nowy żeton. Cóż zatem tak urzekło w Golden Axe? Przede wszystkim klimat: akcja była osadzona w świecie Conana Barbarzyńcy. Musiałeś uratować króla i jego córkę z rąk jakiegoś draba (niesamowicie innowacyjne zawiązanie akcji). Na początku wybierałeś jednego z bohaterów: mocarnego wojownika, zwinną wojowniczkę lub krasnoluda z toporem. Największa frajda była oczywiście z gry we dwie osoby, wtedy szliście na ratunek w kooperacji. A potem idziesz (idziecie) w bój. Ludność w popłochu ucieka z wioski Ale my dzielnie stawiamy czoła złu Użycie magicznych mocy Na wyobraźnię oddziaływały klimatyczne w